"Uwielbiam element zaskoczenia"

Joanna Skrzyńska - absolwentka IS UJ, badaczka w zespole badań społecznych TNS Polska. Obsługuje klientów takich jak Narodowy Bank Polski, Biblioteka Narodowa, Ministerstwo Środowiska, Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju czy agencje pr-owe – m. in. dotPR, FleishmanHillard, Hill+Knowlton, On Board Public Relations. Prelegentka XIV Kongresu Badaczy (wystąpienie: „Sentyment do pełna! Czyli jak daleko zajedziesz maluchem. Tworzenie produktów przyszłości w oparciu o stosunek do przeszłości."). W firmie w ramach wolontariatu pracowniczego obsługuje Stowarzyszenie Wiosna.

Od zawsze wiedziałaś, że będziesz badaczką?

Kończąc studia, ale też zaczynając, wiedziałam, że chcę się zajmować badaniami społecznymi. Nie jest to jednak tak proste, na jakie wygląda. Zanim trafiłam na socjologię, studiowałam i porzuciłam dwa inne kierunki. Wszystko to ku utrapieniu mojemu, ale też przestraszonych niezdecydowaniem rodziców. Moja wizja przyszłości klarowała się w bólach i rozterkach. Żeby przekonać się, że coś nie jest dla mnie, musiałam się z tym skonfrontować – i nie chodzi o to, że nie dawałam rady z nauką, ale o to, że mimo dobrych ocen nie widziałam sensu w kontynuacji studiów. Na szczęście w moim przypadku porzekadło „do trzech razy sztuka" okazało się prawdziwe. Kiedy już zdecydowałam się na socjologię – mimo chwil zwątpienia – było „z górki". Zorientowałam się, że chcę projektować i realizować badania. Takie, dzięki którym będę mogła dowiadywać się czegoś o świecie, a dzięki zdobytej wiedzy – choćby w wąskim zakresie – przyczyniać się do tego, by zmieniał się na lepsze.

Zaczęłaś pracę jako badaczka od razu po studiach?

Nie, zaczęłam ją jeszcze w trakcie studiów. Zaczynałam od bycia ankieterem – na pierwszym roku – później pięłam się po kolejnych szczeblach badawczego doświadczenia. Na ostatnich latach studiów byłam gotowa do tego, by samodzielnie realizować małe projekty badawcze, a w większych być członkiem zespołu. Podobnie jak u wielu koleżanek i kolegów ze względu na zaangażowanie zawodowe obrona pracy magisterskiej odbyła się z opóźnieniem. Za to po niej naturalnym krokiem były studia doktoranckie i kontynuacja freelancerskich zleceń. Po jakimś czasie uznałam jednak, że potrzebuję większej stabilizacji - przewidywalności finansowej, poczucia bezpieczeństwa i higieny pracy. Stąd decyzja o poszukiwaniu stałego zatrudnienia, a w konsekwencji o potencjalnej wyprowadzce z Krakowa.

To chyba dość trudny krok – wyjazd do nowego miasta, zupełnie nowe środowisko zawodowe?

Faktycznie, zaakceptowanie wyjazdu z rodzinnego miasta było dla mnie najtrudniejsze. Biznes badawczy to przede wszystkim Warszawa i rzeczywiście szybko wyjechałam do stolicy. Etat najpierw udało mi się znaleźć w małej firmie ewaluacyjnej, a po kilku miesiącach w uznanej agencji badawczej, mającej dział badań społecznych.

Czym zajmujesz się w dziale badań społecznych TNS?

Wachlarz tematów, którymi miałam okazję się zajmować, jest bardzo szeroki – od spraw pracowniczych, poprzez czytelnictwo, aż do świadomości ekologicznej. W moim badawczym portfolio są tematy poważne, ale też takie z przymrużeniem oka, jak imprezowe zwyczaje młodych ludzi i letni wypoczynek Polaków. Uwielbiam tę różnorodność, nowe wyzwania i jeszcze jedno... towarzyszący badaniom element zaskoczenia. Zdarza się, że wyniki, które uzyskujemy, przewracają nasz światopogląd.

W Twojej branży wykorzystanie wiedzy i umiejętności socjologicznych jest dość oczywiste...

Poza OBOPem, CBOSem i jednostkami akademickimi – rynek badawczy kształtował się w latach 90-tych. W tamtym czasie zapotrzebowanie na pracowników było ogromne, stąd w branży znaleźć można osoby z bardzo różnym wykształceniem. Dziś jest inaczej. Trudno zwrócić na siebie uwagę rekrutera bez dyplomu z socjologii czy psychologii. To w programach tych kierunków kształtowane są niezbędne kompetencje dotyczące tego, jak formułować pytania badawcze, w jaki sposób szukać na nie odpowiedzi oraz jak analizować wyniki. Można powiedzieć, że kursy metodologiczne to prawdziwa szkoła zawodowa. To jednak nie wszystko. Bardzo cenię sobie kursy teoretyczne np. te z klasycznych i współczesnych teorii socjologicznych. Tego typu zajęcia uczą czegoś, co przydaje się nie tylko w pracy, ale i w życiu – w byciu obywatelem czy członkiem rodziny. To nauka wrażliwości wobec innych ludzi i ich problemów, szacunku i otwartości na różne poglądy, ale też krytycznego i samodzielnego myślenia. Wierzę, że dzięki takim cechom, łatwiej jest stawiać czoła trudnościom, które spotykamy na co dzień. Zarówno tym w skali mikro, jak i makro. Łatwiej się nie bać, tylko szukać rozwiązania.

Kiedy wracasz pamięcią do studiów w IS UJ, to o czym przede wszystkim myślisz?

Miałam ogromne szczęście, że już na samym początku trafiłam pod skrzydła Profesora Górniaka i jego zespołu. Przede wszystkim dr Basi Worek. To ludzie z pasją, którzy chętnie dzielą się doświadczeniem. To oni dali mi szanse ogromnego rozwoju nie tylko na zajęciach, ale też poza nimi. Z dzisiejszej perspektywy jestem im ogromnie wdzięczna za ich zaufanie i wiarę w to, że poradzę sobie z powierzanymi mi zadaniami. Mam poczucie, że stawiano na naszą odpowiedzialność, a dzięki temu szybko się usamodzielnialiśmy.

Patrząc z Twojej obecnej perspektywy: myślisz, że studiowanie socjologii ma dziś jeszcze sens?

Rynek pracy jest trudny dla młodych, ale mówienie, że studia socjologiczne to fabryka bezrobotnych, jest takim samym uproszczeniem jak to, że sondaże kłamią. Socjologia to nie informatyka czy medycyna. W przeciwieństwie do bycia programistą lub lekarzem, trudno uprawiać „zawód socjologa". Studia nie przygotowują do jednej ścieżki kariery, przeciwnie – dają wiele możliwości. Nabyte umiejętności sprawdzą się m.in. w marketingu czy public relations. To student wybiera swoją drogę. Od uczelni dostanie dużo, ale to nie wszystko. Moim zdaniem, by gładko wejść na rynek pracy, trzeba szukać szkoleń i kursów poza uniwersytetem, ale też zdobywać doświadczenia zawodowe jeszcze w trakcie nauki. Nie jest prosto wszystko pogodzić, ale jest to możliwe. Przy okazji zyskujemy dodatkowe kompetencje - lepiej zarządzamy swoim czasem i uczymy się tworzyć kompromisy pomiędzy różnymi zadaniami. Umiejętność tworzenia hierarchii zadań jest w pracy bardzo ważna - nie da się wszystkiemu poświęcać z pełnym zaangażowaniem.

Rozmawiała Anna Szwed

Published Date: 27.10.2015
Published by: Anna Szwed