"Z Grodzkiej do Google"

Aleksandra Mirisola (z d. Pirzańska) - absolwentka IS UJ, badaczka doświadczeń użytkownika w Google. Prowadzi badania jakościowe na etapie tworzenia nowych produktów (foundational research) oraz badania ewaluacyjne prototypów i istniejących serwisów. Pracowała nad wyszukiwarką lotów Google (Google Flights), aplikacją Google Trips oraz wewnętrznymi narzędziami do analizy danych. Obecnie mieszka w Los Angeles. W wolnych chwilach uczy się języków obcych i podróżuje.

Opowiedz, jak w skrócie wyglądała Twoja ścieżka edukacyjna?

Jestem absolwentką V LO w Krakowie (profil humanistyczny). Ukończyłam socjologię ze specjalizacją “Komunikowanie Społeczne” na UJ. Pracę magisterską pt. "Nowe Media jako narzędzie konstruowania tożsamości w społeczeństwie konsumpcyjnym" pisałam u dr Worek, która była wspaniałą promotorką. Przez półtora roku studiowałam też filologię hiszpańską. W 2010 spędziłam 6 miesięcy na wymianie studenckiej w Hiszpanii w ramach programu Erasmus. W zeszłym roku ukończyłam studia Podyplomowe z UX Design na Uniwersytecie SWPS W Warszawie.

Dlaczego Twój wybór padł na kierunek “Komunikowanie Społeczne”?

Podczas studiów wybierałam głównie przedmioty z zakresu antropologii oraz komunikowania społecznego, gdyż wydawały mi się najciekawsze. Dr Mośny, dr Wagner i dr Bryda stworzyli wspaniały, nowoczesny program specjalizacji. Na kursach takich jak komunikowanie międzykulturowe, analiza dyskursu czy socjologia języka nauczyłam się wiele o przepływie informacji między ludźmi w różnych kontekstach - w sferze publicznej, edukacji, organizacjach i różnych grupach społecznych. Bardzo ceniłam sobie też zajęcia z metod badań jakościowych, które były częścią tej specjalizacji. Dały mi solidną wiedzę z zakresu prowadzenia wywiadów indywidualnych, obserwacji, analizy danych i pisania raportów z badań.

Jeśli miałbyś przywołać swoje wspomnienie o studiach w IS UJ, to jakbyś je opisała?

Uwielbiałam studiować socjologię i gdyby ktoś cofnął czas i miałabym jeszcze raz dokonać wyboru, wybrałam tak samo. Studiowanie polegało na lekturze ciekawych tekstów i dyskusji na ich temat z mądrymi ludźmi. Czegóż chcieć więcej? Taki system nauczania promuje rozwój samodzielnego myślenia, krytycznej analizy informacji i konstruktywnej dyskusji. Bardzo lubiłam zajęcia z antropologii: od jedzenia, przez płeć kulturową, migracje i religię - omawialiśmy wszystkie tematy, które w istotny sposób wpływają na to, kim jesteśmy jako członkowie społeczeństwa. Bardzo dobrze wspominam atmosferę na zajęciach i poza salą wykładową. Zdobyłam na Grodzkiej przyjaciół na całe życie. Przeglądałam niedawno zdjęcia z naszego słynnego Kalendarza Socjologa. Do dziś pamiętam, że robiąc zdjęcia ilustrujące różne koncepty socjologiczne, bawiliśmy się jak dzieci. Z łezką w oku wspominam też Juwenalia, kiedy przemierzyłam pół Krakowa będąc niesioną w pontonie. Wiele ważnych rozmów odbyłam nie tylko na sali wykładowej, ale też w kolejce do ksero i okolicznych barach... głównie mlecznych.

Powiedz coś proszę o swoich pierwszych doświadczeniach zawodowych.

Po maturze spędziłam 3 miesiące w Londynie, pracując w żydowskiej koszernej restauracji w North Finchley. Mój najgorszy dzień w pracy wspominam do dziś - kiedy któryś z klientów miał urodziny, gasiliśmy światło na sali, puszczaliśmy “Sto lat” po hebrajsku i podawaliśmy solenizantowi tort. W roztargnieniu, zgasiłam światło w kuchni zamiast na sali, puściłam muzykę pogrzebową zamiast urodzinowej i podałam tort nie temu dziecku. Byłam wyjątkowo kiepską kelnerką, ale bardzo miło wspominam te wakacje. Nauczyłam się samodzielności, szacunku do pieniędzy i odkryłam, że lubię przebywać w międzynarodowym towarzystwie. Zarobione środki przeznaczyłam na roczny kurs przewodnicki. Udało mi się zdać egzamin i podczas studiów w weekendy oraz wakacje pracowałam oprowadzając wycieczki po Krakowie. W wolnych chwilach siedziałam w biurze przewodnickim w Baszcie Panieńskiej na Wawelu i uczyłam się do egzaminów. Podczas pobytu w Hiszpanii dorabiałam do stypendium ucząc angielskiego.

Co było dalej?

Na 5. roku studiów znalazłam zatrudnienie na pełen etat - pracowałam w administracji w Alexander Mann Solutions. Moim zadaniem było umawianie rozmów o pracę. To była typowa firma outsourcingowa, więc siedząc w Krakowie sprawdzałam w Googlu jaka jest pogoda w Londynie, żeby mieć o czym rozmawiać z kandydatami. Nauczyłam się wtedy pracy w zespole (z koleżankami z pracy i moją ówczesną szefową przyjaźnię się do dziś) oraz biegłej znajomości Ponglish, podczas schedulowania tych interviewsów. Po roku pracy dostałam ofertę przeniesienia do Londynu, w ramach tej samej firmy. Pracowałam w biurze klienta (Deloitte) w londyńskim City. Moim zadaniem była rekrutacja doradców podatkowych o niszowych kwalifikacjach, tzw.headhunting.

Brzmi jak poważne przedsięwzięcie zawodowe.

Zostałam rzucona na głęboką wodę - nie wiedziałam niczego o podatkach, nie rozumiałam szkockich i irlandzkich akcentów i nie umiałam chodzić na obcasach. Ale jakoś dałam radę. Mieszkałam w mikro-pokoju w rozpadającym się domu w zachodnim Londynie wraz z dwójką Brazylijczyków, Greczynką i Kolumbijką. Nie lubiłam swojej pracy, ale ten rok wspominam fantastycznie. Londyn to prawdziwy tygiel kulturowy, bycie tam imigrantem tak bardzo nie doskwiera, bo mało kto jest tam miejscowy. Po pół roku poznałam mojego obecnego męża. Po roku, okazało się, że jego zespół w Google przenosi się z Londynu do Zurychu. Złożyłam więc podanie do Deloitte i Google w Zurychu na wszystkie możliwe stanowiska. Po żmudnym procesie rekrutacyjnym udało mi się dostać rolę asystentki w Google. Zajmowałam się umawianiem spotkań i organizacją wycieczek integracyjnych, konferencji, etc. Było wesoło, choć nawał pracy był niesamowity. W międzyczasie cały czas zastanawiałam się kim zostanę, jak dorosnę.

Nie czułaś się jeszcze “dorosła” zawodowo? Miałaś już możliwe najlepsza markę w swoim CV?

Podczas jednej z konferencji uczestniczyłem w prezentacji która była wprowadzeniem do UX Research (badanie doświadczeń użytkownika). Wywarła na mnie ogromne wrażenie - jeden z prezenterów był z wykształcenia psychologiem, drugi antropologiem. Pokazali jak metodologie nauk społecznych są używane w badaniach nad interakcją Człowiek-Komputer. Od tego momentu wiedziałam, że ta dziedzina pozwoliłaby mi połączyć moje wykształcenie i pasje do socjologii oraz antropologii z nowoczesnymi technologiami, a także z pracą w ciekawym i twórczym środowisku. Zapisałam się na kurs online, żeby zdobyć podstawy UX (Coursera.org - bardzo polecam). W Google skorzystałam z programu 20%, dzięki któremu 20% swojego czasu pracownicy mogą przeznaczyć na pracę nad projektem niezwiązanym z ich normalnymi obowiązkami. Zaczęłam obserwować badania prowadzone przez doświadczonych badaczy, pomagać w analizie danych, robieniu notatek, etc. Po około półtorej miesiąca zmieniłam stanowisko na rekrutera uczestników do badań UX. Moje rekruterskie doświadczenie i znajomość języków (hiszpańskiego i francuskiego), bardzo mi pomogły. Byłam już o krok od wymarzonej pracy ale to jeszcze nie było to.

Jakie musiałaś spełniać warunki?

Jednym z wymagań na stanowisko badacza był dyplom wyższej uczelni w zakresie UX. Takie studia w Szwajcarii trwają 3 lata, ich koszt jest niebotyczny, a zajęcia prowadzone często w lokalnym dialekcie języka niemieckiego (którego niestety nie znałam na tyle). Zdecydowałam się więc na studia na SWPS w Warszawie, dokąd latałam z Zurychu co drugi weekend. Z prawie 2-letnim doświadczeniem zdobytym dzięki dodatkowym projektom i dyplomem w kieszeni, udało mi się dostać wymarzoną pracę - zostałam Badaczką Doświadczeń Użytkownika (User Experience Researcher) dla działu Google odpowiedzialnego za podróże. Rok temu przeniosłam się do Los Angeles, gdzie zajmuję się badaniami nad tym, jak pracownicy Google radzą sobie ze skomplikowanymi programami do analizy danych.

A jak oceniasz rolę studiów socjologicznych w tej ścieżce kariery?

Doświadczenie użytkownika z konkretnym produktem np. aplikacją mobilną jest silnie uwarunkowane kontekstem społecznym i kulturowym, więc socjologiczna wrażliwość bardzo pomaga mi w pracy. Słuchając i obserwując badanych, próbuję lepiej zrozumieć ich marzenia, motywacje, codzienne zwyczaje i sposób patrzenia na świat. Dzięki temu mogę pomóc projektantom i informatykom tworzyć produkty i serwisy, które odpowiadają na rzeczywiste problemy, są łatwe w użyciu i nikogo nie wykluczają - np. osób niepełnosprawnych. Bardzo przydaje mi się też wiedza z zakresu metodologii badań jakościowych i ilościowych. Na przykład podczas pracy dla wyszukiwarki lotów Google (Google Flights) prowadziłam wywiady indywidualne z młodymi turystami z różnych krajów europejskich, żeby zrozumieć jak decydują o tym, gdzie polecieć na wakacje. Przy pracy nad Google Trips przydała mi się wiedza z zakresu badań etnograficznych, kiedy to obserwowaliśmy turystów zwiedzających duże miasta. Prowadziłam badania ilościowe na grupie kilku tysięcy zaufanych testerów, przy użyciu ankiet i analizie danych z logów. Analizowałam też dzienniczki podróży, które pomogły nam sprawdzić, jak aplikacja w praktyce sprawdza się na wakacjach. Pracując nad aplikacją Allo i Asystentem Google, byłam odpowiedzialna za badania terenowe w Indonezji, które dostarczyły wiedzy na temat tamtejszej klasy średniej, wkraczającej na rynek turystyczny. Obecnie prowadzę jakościowe i ilościowe badania z pracownikami Google - głównie analitykami oraz z pracownikami działu sprzedaży. Moi badani pracują na całym świecie, pochodzą z różnych kręgów kulturowych, mówią w różnych językach i często wykonują swoją pracę w bardzo różny sposób. Wielu umiejętności praktycznych i wiedzy z zakresu interakcji Człowiek-Komputer nauczyłam się w pracy i podczas studiów podyplomowych. Jednak to Socjologia uczuliła mnie na wagę umiejętności, które przydają mi się podczas wszystkich dotychczasowych projektów: słuchania bez oceniania, zadawania pytań nie sugerujących odpowiedzi, obserwacji i krytycznej analizy danych. Cały czas nad nimi pracuję, a książki socjologiczne zabieram ze sobą przy każdej przeprowadzce.

Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów zawodowych.

Rozmawiał Wit Hubert

Data opublikowania: 07.05.2017
Osoba publikująca: Wit Hubert