Od etnografii religii do gier symulacyjnych

Piotr Prokopowicz - doktor nauk humanistycznych, absolwent socjologii i psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracownik naukowy w Centrum Ewaluacji i Analiz Polityk Publicznych UJ, współwłaściciel, trener i partner w firmie doradczej 313 Consulting, zajmującej się tworzeniem i wdrażaniem innowacyjnych projektów rozwojowych z wykorzystaniem autorskich gier symulacyjnych. Specjalista w zakresie badań organizacji, rekrutacji i selekcji oraz analizy danych. Współpracownik i wykładowca Cologne Business School i Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor i redaktor wielu opracowań, książek i artykułów na temat socjologii i psychologii zarządzania.

Zobacz wystąpienie Piotra Prokopowicza pt. „Fakty i mity w zarządzaniu" na konferencji „Biznes bez ściemy".

Jak wyobrażałeś sobie swoją przyszłość po zakończeniu studiów w Instytucie Socjologii?

Kończąc studia miałem bardzo sprecyzowany obraz swojej przyszłości – zamierzałem badać, wykorzystując metodę etnograficzną, ewolucyjno-poznawcze mechanizmy fundamentalizmu religijnego w jednym z krajów Bliskiego Wschodu. Brzmi ambitnie, prawda? Właśnie z takim problemem badawczym wystartowałem – i dostałem się – na studia doktoranckie. Była to prosta kontynuacja mojej fascynacji socjologią religii z jednej strony i wyłaniającą się wtedy w antropologii perspektywą ewolucyjno-poznawczą z drugiej. Do dzisiaj zresztą, choć moje losy zawodowe potoczyły się całkowicie inaczej, uważam metodę etnograficzną za wyjątkowo inspirujące perspektywę – również w badaniach organizacji i swojej praktyce doradczej.

Ale badaczem fundamentalizmu jednak nie zostałeś?

No cóż, wiem jedno – z moich badań nad fundamentalizmem religijnym nie wyszło nic. Zaraz po pierwszym roku studiów doktoranckich wyjechałem na czteromiesięczny staż do Great Place to Work Institute w Kopenhadze. Ta międzynarodowa firma – mająca od kilku lat również przedstawicielstwo w Polsce – zajmuje się badaniem i publikowaniem listy najlepszych pracodawców świata (w Stanach Zjednoczonych GPTW odpowiedzialne jest za prestiżową listę Fortune 100). Po powrocie ze stażu zaangażowałem się nieco intensywniej w prace zlecone z zakresu badań organizacyjnych – razem z moim kolegą z roku rozpoczęliśmy wtedy pracę w Towarzystwie Doradczym Ryszard Stocki.

Po jakimś czasie postanowiłeś się jednak „usamodzielnić"…

Nasza kilkuletnia współpraca ostatecznie doprowadziła do założenia, razem z trzecią wspólniczką, firmy zajmującej się doradztwem i rozwojem organizacyjnym z wykorzystaniem gier symulacyjnych. Jednocześnie ukończyłem studia magisterskie na psychologii oraz, kilka lat później, doktorat na socjologii – zamiast etnografii religijnej była to jednak etnografia organizacji. Dzisiaj dzielę swój czas między pracę we współzałożonej przeze mnie firmie 313 Consulting, pracę naukową w Centrum Ewaluacji i Analiz Polityk Publicznych UJ oraz koordynację prac nad dokumentem strategicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, jako specjalista ds. analiz strategicznych.

Czy możesz powiedzieć, na czym polega Twoja obecna praca w 313 Consulting?

To jedno z pytań, które przerażają mnie za każdym razem, kiedy je słyszę – nigdy nie wiem jak na nie odpowiedzieć. Na czym polega moja praca? Spróbujmy tak: wykorzystując wszystkie dostępne mi narzędzia – badawcze, naukowe, dydaktyczne – staram się pomagać ludziom i organizacjom w osiągnięciu ich maksymalnego potencjału. Ujmując rzecz inaczej – próbuję brać to, co najlepsze ze świata nauk społecznych i jako trener oraz doradca przekładać to na język zrozumiały dla ludzi, dla których nauka utożsamiana jest często z bujaniem w obłokach, a nie z praktyką. Staram się im pokazać, że nic bardziej mylnego, że na fundamentach nauk o organizacji i zarządzaniu można budować zdrowe i efektywne organizacje.

Jesteś pasjonatem?

Mam to szczęście, że wszystko, co robię, w jakimś stopniu jest dla mnie fascynujące. Praca dla 313 Consulting, gdzie jestem odpowiedzialny m.in. za tworzenie narzędzi badawczych oraz wdrażanie scenariuszy gier symulacyjnych, jest niezwykle twórcza – tak naprawdę tworzenie gier to powoływanie do życia nowej rzeczywistości, w którą później zanurzają się uczestnicy naszych szkoleń. To wyjątkowe uczucie.

Consulting to jednak nie jedyne pole Twojej aktywności?

Biznes to jednak w jakimś stopniu sprawa przyziemna – ostatecznym kryterium sukcesu jest w nim zawsze zysk. Dlatego tak bardzo doceniam pracę naukową i badawczą. Nawet jeśli mówimy o badaniach wdrożeniowych, mam wrażenie, że mnie i moim kolegom i koleżankom chodzi o zbudowanie czegoś trwalszego niż kolejny raport, że walczymy o rzeczywisty wpływ na otoczenie. Podam przykład. W ramach CEAPP, we współpracy z Interdyscyplinarnym Centrum Badań i Rozwoju Organizacji przygotowujemy teraz drugą edycję raportu na temat zapotrzebowania na kompetencje wśród absolwentów krakowskich szkół wyższych. Raport ten wykorzystywany będzie, mam nadzieję, do tworzenia innowacyjnych programów nauczania, również na UJ. To ciężka, ale i satysfakcjonująca przygoda.

Gdybyś miał wskazać obszar swojej pracy zawodowej, który jest dla Ciebie wyjątkowo satysfakcjonujący, to co by to było?

Dla mnie chyba najważniejsza część mojego życia zawodowego dzisiaj to prowadzenie zajęć z zakresu psychologii organizacji w Polsce i w Niemczech. Jeśli miałbym wybierać, to chyba wskazałbym na pracę ze studentami jako na rzecz, która daje mi najwięcej radości w pracy. Trudno mi powiedzieć dlaczego – widzę w tym chyba zwieńczenie wszystkiego, co robię w biznesie i w nauce. Bo tak naprawdę po co to wszystko, jeśli nie mogę tego przekazać innym? Dodatkowo, prowadzenie zajęć jest w dużym stopniu jak występowanie na scenie, a ja odkąd pamiętam chciałem zostać gwiazdą rocka;).

Rozumiem, że w tej sprawie nie powiedziałeś jeszcze ostatniego słowa :) Wracając jednak do socjologii… Do czego przydały Ci się studia w tej dziedzinie?

Wszystko, co robię na gruncie zawodowym jest w jakiś sposób związane z socjologią. Na co dzień wykorzystuję wiedzę z zakresu metodologii badań, socjologii organizacji, a nawet (o zgrozo) współczesnych teorii socjologicznych. Bardzo istotne są też, często lekceważone, kompetencje miękkie, związane z pracą w grupie (im więcej projektów na studiach tym lepiej!), zarządzaniem sobą (polecam robienie czegoś więcej niż studiowanie jednego kierunku!) czy wystąpieniami publicznymi (prezentacje, prezentacje, prezentacje!). No i coś, co jest nie do przecenienia, co za C. Wright Millsem nazwałbym wyobraźnią socjologiczną, a co definiuję jako umiejętność dostrzeżenia w rzeczywistości działania ukrytych, często nieoczywistych czynników społecznych.

Czy możesz przywołać jakąś sytuację, w której wykorzystanie wiedzy socjologicznej okazało się niezbędne?

Podam jeden bardzo konkretny przykład okoliczności zawodowych, które uświadomiły mi jak bardzo studia na socjologii mogą przydać się w praktyce. Na samym początku mojej pracy w Great Place to Work Institute dowiedziałem się, że firma boryka się z poważnym wyzwaniem metodologicznym – dotyczyło ono trudności w porównywaniu wyników kwestionariusza badającego jakość miejsca pracy między różnymi krajami europejskimi. Problem polegał na tym, że każdy kraj posiadał inne, mniej lub bardziej restrykcyjne prawo pracy, inny był również ich kontekst historyczny i kulturowy. Z tego powodu sporządzenie listy najlepszych pracodawców w Europie, nad którą pracował wtedy Instytut, wydawało się być sprawą beznadziejną. Zdecydowałem więc (choć w zasadzie mnie o to nie proszono), że postaram się rozwiązać ten problem wykorzystując wiedzę dotyczącą standaryzacji danych zdobytą na zajęciach u prof. Górniaka. Sporządziłem w kilka dni symulacje różnych podejść standaryzacyjnych i przedstawiłem je zarządowi. Pomysł spodobał się na tyle, że do dziś wykorzystywany jest w sporządzaniu międzynarodowych list najlepszych pracodawców, nie tylko w Europie, ale i w Ameryce Południowej, a ja zatrudniony byłem jeszcze później przez GPTW już nie jako stażysta, ale jako konsultant metodologiczny.

Jak wspominasz studia w Instytucie Socjologii UJ?

Studiowanie socjologii tutaj to po prostu niesamowite doświadczenie. Studia zaczynałem dwanaście lat temu, pamiętam więc ciągle bardzo wyraźnie poszczególne obrazy, rozmowy na korytarzu, świetnych wykładowców, wizyty w sekretariacie u Pani Ani. To, co szczególnie utkwiło mi w pamięci, to fakt, że zaczynając studia w IS UJ po raz pierwszy w życiu spotkałem w jednym miejscu taką liczbę osób, które dzieliły moje pasje i zainteresowania.
Moim pierwszym bezpośrednim kontaktem ze światem uniwersyteckim były dwanaście lat temu ćwiczenia ze Wstępu do socjologii prowadzone przez Marcina Lubasia, dzisiejszego dyrektora IS, wtedy świeżo upieczonego doktora, który zrobił na mnie tak duże wrażenie, że później konsultowałem z nim chyba każdy mój wybór naukowy. To kolejna rada, którą dałbym wszystkim studiującym – znalezienie dobrego mentora.
Studia to jednak przede wszystkim ludzie, inni studenci. Wiem, że pewnie każdy, kto skończył socjologię na UJ ma podobne wrażenia, ale ja jestem przekonany, że mój rok zawierał szczególnie wysokie stężenie ludzi absolutnie wyjątkowych. W trakcie pięciu lat studiów udało nam się m.in. reaktywować niedziałające wtedy koło naukowe studentów socjologii, z pomocą kolegów i koleżanek założyliśmy również magazyn internetowy Krytyka.org – obydwie instytucje działają do dzisiaj i, z tego co wiem, mają się całkiem dobrze. No i to, co najważniejsze. Przyjaźnie, które udało nam się wtedy zawrzeć , trwają do dzisiaj – byliśmy studentami na jednym roku, później świadkami na swoich ślubach, teraz spotykamy się regularnie tak na gruncie towarzyskim, jak i w biznesie.

Co myślisz na temat dość popularnej dziś tezy, że studia na kierunkach humanistycznych czy społecznych to produkcja bezrobotnych?

Byłbym ostrożny z mówieniem o tym, czy studia socjologiczne jako takie produkują fachowców lub bezrobotnych, bo wszystko zależy zarówno od studenta, jak i od uczelni. Wiem jedno – studia socjologiczne na UJ dają możliwość nabycia pełnego spektrum kompetencji niezbędnych do odnalezienia się praktycznie w każdej niszy zawodowej – pokazują to zarówno badania losów absolwentów, jak i dość niereprezentatywna próbka osób z mojego roku. Kiedy przeglądam swoją listę kontaktów (lub rozglądam wokół stolika w pubie – to kwestia metody doboru próby) widzę analityków rynku, wykładowców, copywriterów, księgowych, właścicieli firm, specjalistów ds. personalnych, programistów (!), a nie bezradnych „humanistów" z pierwszych stron gazet. Nie wiem na ile sukces ich wszystkich jest efektem indywidualnego doświadczenia i zdolności, a na ile przebywania w środowisku Instytutu Socjologii, ale wiem jedno – wiedza, czy raczej wyobraźnia socjologiczna nabyta w trakcie studiów socjologicznych na UJ to kompetencja, która oprócz wartości samej w sobie (kto nie chce rozumieć tego, co dzieje się wokół niego?) niesie po prostu przewagę konkurencyjną na rynku pracy.

Rozmawiała Anna Szwed

Data opublikowania: 19.09.2013
Osoba publikująca: Anna Szwed