Socjolog w sieci

Filip Kopij - absolwent Socjologii UJ, specjalizacja Socjologia Gospodarki i Badania Rynku. Od siedmiu lat związany z szeroko pojętym marketingiem internetowym. Po godzinach gra – w planszówki, na konsoli, w RPG lub biega po krzakach z karabinem na plastikowe kulki.

Jak wyobrażał Pan sobie swoją zawodową przyszłość, kończąc studia na socjologii?

Kończąc studia pracowałem już na pełnym etacie w branży, z którą związany jestem do teraz. Tak więc przejście z okresu studenckiego w „życie zawodowe" było bardzo płynne. Natomiast z perspektywy czasu z lekkim niedowierzaniem myślę o idealizmie, którym kierowałem się podczas wyboru studiów. Wtedy oczami wyobraźni widziałem siebie zmieniającego świat w jakiejś fundacji, ministerstwie czy innej równie pożytecznej instytucji. Ostatecznie zajmuję się jednak marketingiem internetowym.

Jak to się stało, że zainteresował się Pan właśnie tą branżą? Czy studia w Instytucie Socjologii pomogły jakoś w wykrystalizowaniu się Pańskich zainteresowań?

Zdecydowanie tak. Już w trakcie studiów zainteresowałem się nowymi mediami i komunikacją masową. Byłem też przewodniczącym „Sekcji medialnej" Koła Naukowego. Szczególnie półroczny pobyt w Belgii w ramach programu Erasmus pozwolił mi na zapoznanie się z teoriami społeczeństwa sieciowego i wykluczenia cyfrowego.

Jak realnie potoczyły się Pana losy zawodowe po zakończeniu studiów?

Od samego początku swojej, tak zwanej, kariery zajmuję się marketingiem internetowym. Zaczynałem od pracy w portalu internetowym, a następnie pracowałem w domu mediowym, sieci afiliacyjnej i agencji reklamowej. Obecnie jestem project managerem w agencji interaktywnej SoInteractive.

Na czym polega Pana praca? Co jest w niej najbardziej interesującego?

Olbrzymim plusem szeroko pojętej branży interaktywnej jest nieustanna zmiana. Technologia i zachowania użytkowników cały czas ewoluują, zmuszając nas nie tylko do podążania za trendami, ale przede wszystkim do ich przewidywania. Facebook, bez którego trudno sobie dziś wyobrazić internet, nie ma nawet dziesięciu lat. Jeszcze nie tak dawno emisja wideo w sieci była nowinką. Jako project manager zajmuję się koordynowaniem pracy zespołu programistów, grafików i innych specjalistów. Jestem w ciągłym kontakcie z klientem i moją rolą jest odpowiednie rozpoznanie i zdefiniowanie jego potrzeb oraz przygotowanie produktu, który będzie na nie odpowiadał.

I socjologia się tutaj przydaje?

Skończyłem specjalizację „Socjologia gospodarki i badania rynku". Co prawda nie zajmuję się zawodowo badaniami, jednak umiejętność analizy danych jest wyjątkowo przydatna w pracy media plannera. Nie znam studiów lepiej przygotowujących do pracy w domu mediowym, niż właśnie socjologia.

W bieżącej pracy media plannera przydają się przede wszystkim praktyczne umiejętności związane z analizą danych. Nie sposób planować, optymalizować i analizować wyników kampanii mediowej bez tej wiedzy. Natomiast na poziomie strategicznym, zarówno strategii stricte mediowej, jak i szerzej rozumianej strategii marki, potrzebna jest wiedza pozwalająca na rozpoznawanie i definiowanie odpowiednich grup docelowych. Również wiedza z zakresu komunikacji masowej przekłada się tu wprost na codzienną praktykę.

Niestety znajomość zasad analizy danych ma też swoje minusy. Podczas pracy w agencji, to ja byłem tym marudą, który podczas tworzenia prezentacji dla klienta jęczał cicho, że „tego nie można tak przedstawić" lub, że w ogóle nie mamy danych potwierdzających nasze teorie. Zajęcia z metodologii nauczyły mnie również, jak ważne jest prawidłowe definiowanie celów, które chcemy osiągnąć i ich wskaźników. Wbrew pozorom, ich brak jest niestety bardzo częsty w działaniach marketingowych, na które nierzadko przeznaczane są znaczne budżety.

Jak wspomina Pan czas studiowania na Grodzkiej?

Choć brzmi to jak legendy leśnego dziadka, to moje studia różniły się od tych, które oferowane są obecnie. Przez pięć lat mieliśmy siedem obowiązkowych przedmiotów, a poza nimi już od pierwszego semestru panowała pełna dowolność w wyborze kursów. Było to świetne doświadczenie, dające poczucie dużej wolności i samodzielności.

Bardzo dobrze wspominam działalność w kole naukowym, które na przemian przeżywało swoje wzloty i upadki. Nie sposób też zapomnieć obozu badawczego socjologii wsi, podczas którego studenci wracali z badań objuczeni wszelkim dobrem, wręczanym przez ankietowanych.

Jeśli chodzi o ważne dla mnie osoby, to najważniejszą jest dziewczyna, którą poznałem podczas uroczystego rozpoczęcia studiów, a która od dwóch lat jest moją żoną.

Czy myśli Pan, że wiedza socjologiczna może być dziś przydatna na rynku pracy?

Studia humanistyczne, a socjologia w szczególności, wymagają od studentów dużo większej samoświadomości niż kierunki ścisłe. Samo skończenie socjologii znaczy raczej niewiele dla potencjalnego pracodawcy. Jednak w połączeniu z konkretnymi zainteresowaniami, nie mówiąc już o pasji, mogą dać naprawdę dobry start w „zawodowe życie". Na pewno obecnie studiowanie socjologii jest dużo bardziej ustrukturyzowane, niż było dawniej, ale wydaje mi się, że nadal bardzo ważne jest, by obrać wyraźną specjalizację, która będzie wynikała z własnych zainteresowań i pasji. A potem łączyć ją z dodatkową działalnością – szkoleniami, stażami itp. Jakby to pompatycznie nie brzmiało, studia powinny dać solidną podstawę do dalszego rozwoju.

Rozmawiała Sabina Drąg

Data opublikowania: 12.06.2014
Osoba publikująca: Anna Szwed