Religia i sfera publiczna

Z prof. dr hab. Ireną Borowik rozmawiamy o religii w sferze publicznej, relacjach Kościoła rzymskokatolickiego i polityki w Polsce oraz o tym, dlaczego warto zajmować się socjologią religii.

Prof. Irena Borowik kieruje Zakładem Społecznych Badań nad Religią IS UJ. Od wielu lat interesuje się socjologią religii, a w jej obrębie w szczególności teoriami religii, empirycznymi badaniami religijności w Polsce i na świecie, przemianami w Europie Środkowo- Wschodniej.


Naukowo od lat zajmuje się Pani socjologią religii. Dlaczego dziś warto interesować się tym obszarem socjologii?

Myślę, że po części z tych samych powodów, dla których warto było to robić wcześniej. Około 100 lat temu w socjologii wyodrębniła się refleksja nad religią i pojawiły się próby zdefiniowania, czym ona jest. Ci, którzy się tym zajmowali, wskazywali, że religia jest uniwersalnym zjawiskiem społecznym, że niezależnie od tego, jak bardzo różnią się społeczeństwa i religie, to jest w nich wiele cech wspólnych. Taką wspólną cechą jest m.in. traktowanie religii jako źródła sensu w życiu jednostki i grupy oraz jako źródła legitymizowania rzeczywistości społecznej poprzez odniesienie do transcendencji. Myślę, że te elementy są uniwersalne, choć funkcje religii są zróżnicowane. Dziś dość powszechnie uważa się, że religia nie pełni już roli integrującej na poziomie ogólnospołecznym, nie jest już tym „świętym baldachimem" Petera Bergera, który rozpościera się nad całym społeczeństwem. Tym niemniej wiele jej funkcji jest dalej ważnych: usensownianie, integracja wokół religijnych wartości, legitymizacja. Te założenia stanowią na pewno jakąś stałą motywację do zajmowania się religią przez socjologa. Drugi wymiar wiąże się ze znaczeniem, jakie zyskuje religia w czasach gwałtownych przemian. Można powiedzieć, że Polska i Europa Środkowowschodnia jest na takim, długo już trwającym, „zakręcie". W wielu krajach, po latach ateizacji, rola religii bardzo się wzmocniła i to zarówno w odniesieniu do życia indywidualnego, jak też np. politycznego.

No właśnie. Przez pewien czas można było myśleć, że pójdziemy takim sekularyzacyjnym modelem. Socjologowie wprawdzie obudzili się w pewnym momencie z tego sekularyzacyjnego snu, ale przeciętni ludzie mogli przypuszczać, że to odejście od religii będzie postępowało. A to niekoniecznie tak wygląda, zarówno na naszym podwórku, jak i gdzie indziej.

W Polsce widać to wyraźnie, szczególnie w odniesieniu do roli religii i Kościoła jako instytucji w życiu publicznym i w relacjach z polityką. Ciekawe jest, że przez lata zaangażowanie Kościoła w sprawy polityki było przez ogół polskiego społeczeństwa dobrze oceniane. A po '89 roku – przeciwnie. Cały czas utrzymują się bardzo wysokie wskaźniki krytycyzmu i odrzucenia politycznego zaangażowania Kościoła (blisko 70% Polaków wyraża taką opinię). Kościół mimo to się jednak angażuje.

Polacy chcieliby ograniczenia roli religii do sfery prywatnej?

Nie, nie sądzę, że tylko do sfery prywatnej. To jest dobrze postawione pytanie. Polacy raczej nie oczekują, że Kościół zamilknie w różnych kwestiach ogólniejszych, ważnych dla Polaków, ale jestem przekonana i mówię to na podstawie wyników badań, że newralgicznym obszarem jest polityka i zaangażowanie polityczne. Większość Polaków nie chce, żeby Kościół miał szczególny wpływ na decyzje polityczne. To, czego oczekują i co wysoko cenią, to zaangażowanie Kościoła w działalność charytatywną. Bardzo doceniają także stricte religijne obszary działalności. I tutaj pojawia się pewien dysonans, kiedy idą do kościoła i zamiast kazania o sprawach eschatologicznych, o zbawieniu, o tym, jak żyć, słyszą sugestie, na kogo głosować, która partia jest dobra, a która nie. Myślę, że w dużym stopniu wynika to z dość powszechnego przeświadczenia, że polityka jest czymś, co dzieli. Młodzi ludzie w badaniach biograficznych, które prowadziłam, wręcz mówią: „polityka jest brudna", „polityka śmierdzi", „nie chcemy polityki". Oni odrzucają zainteresowanie polityką, więc chcieliby widzieć Kościół jako ten, który niesie przesłanie religijne, będące źródłem wsparcia i sensu życia przez odniesienie do wartości najwyższych i centralnych dogmatów, takich jak wiara w Boga. Tak widzą dwie główne funkcje Kościoła: funkcja profetyczna, religijna, ewangelizacyjna oraz charytatywna – wspieranie biednych, potrzebujących. I faktycznie trzeba przyznać, że Kościół wypełnia funkcje charytatywne, mocno wspierając system pomocy społecznej w Polsce.

Z drugiej strony Polacy nie bardzo oczekują wpływu Kościoła na indywidualne decyzje moralne. Uważają, zgodnie z tym, co jest charakterystyczne dla społeczeństw nowoczesnych, że niezależnie od swojej religijności, bycia katolikiem, człowiek powinien mieć autonomię w dziedzinie wyborów moralnych.

Wspominała Pani na początku o tematach stricte politycznych w rozumieniu np. wyborów parlamentarnych czy prezydenckich i wskazywania kandydatów, co Kościół bardziej lub mniej otwarcie robił od l. 90. Ale tematami politycznymi są także sprawy światopoglądowe. Kieruje Pani obecnie projektem badawczym dotyczącym biopolityki, a właśnie tematy biopolityczne, jak zresztą sama nazwa wskazuje, stają się tematami sensu stricte politycznymi.

One zawsze były tematami politycznymi, ale teraz, w czasach tak gwałtownych zmian, są na upolitycznienie szczególnie narażone. I nie jest to przypadkowe, ale związane ze stanowieniem prawa. A to obszar decyzji i procesów stricte politycznych, czyli zadania rządu i parlamentu.. Na te decyzje hierarchowie Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce chcą mieć jednak bezpośredni wpływ. Ingerują tutaj na różne sposoby, używając często także nacisków czy sankcji transcendentalnych. Dobrym przykładem jest nie tak dawna kwestia podpisania przez ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego konwencji antyprzemocowej i odmówienie mu przez hierarchów kościelnych prawa do bycia dobrym katolikiem. W tej sprawie między wierszami pobrzmiewało straszenie ekskomuniką. Jest to próba wywierania bezpośredniego wpływu na procesy legislacyjne. Zresztą podobnie dzieje się z innymi tematami biopolitycznymi, jak związki partnerskie albo in vitro.

Projekt badawczy, który Państwo obecnie realizują w Zakładzie Społecznych Badań nad Religią IS UJ, wydaje się zatem mocno na czasie…

Tak, bardzo się cieszę, że realizujemy ten projekt w 6-osobowym zespole. Pracujemy bardzo intensywnie wraz z dr Katarzyną Zielińską, dr Agnieszką Dyczewską, dr. Marcinem Zwierżdżyńskim oraz dwiema doktorantkami – Ingą Koralewską oraz Joanną Mleczko. Próbujemy w projekcie objąć całe pole biopolityki i dyskursu publicznego w polu biopolityki. Interesują nas nie tylko same treści i stanowiska na temat cielesności, seksualności, granic życia i śmierci, które są obecne w dyskursie biopolitycznym, np. w odniesieniu do aborcji, in vitro, pornografii, eutanazji, związków partnerskich. Interesuje nas także, jak one są legitymizowane i jaką rolę w tych legitymizacjach odgrywają odniesienia do religii – czy to pozytywne, czy to krytyczne, czy to neutralne.

Pytanie o legitymizację wiąże się z opublikowanym dawno temu, pod koniec l. 60., tekstem Petera Bergera i Thomasa Luckmanna „Socjologia religii jako socjologia wiedzy", którym kiedyś, dawno temu, bardzo się przejęłam. Kiedyś, jak się jakimś tekstem przejęłam, z nieustannego myślenia o tym, czego dotyczył, nie mogłam spać. Ze smutkiem muszę zauważyć, że ta wrażliwość z czasem jakoś się tępi niestety [śmiech].

Lepiej Pani sypia? ;)

Bardzo tego żałuję. Wracając jednak do tekstu, Berger i Luckmann piszą, że najistotniejszym pytaniem dla socjologa religii jest pytanie o to, co legitymizuje rzeczywistość. Wydaje mi się, że często o nim zapominamy. Nawet zakładając, że rola religii się zmienia, że staje się ona tak niewidzialna, jak chce tego Luckmann, że traci powiązania z instytucją, ale funkcją religijną pozostaje to, co legitymizuje i usensawnia naszą rzeczywistość. Dlatego wydaje mi się niezwykle interesujące, jak z tymi odniesieniami do religii jest w dyskursie publicznym w Polsce. Jakie stanowiska dyskursywne da się wyłonić, jeśli chodzi o odniesienia do religii? W ostatnim etapie projektu, na podstawie ogólnopolskich badań reprezentatywnych, chcemy sprawdzić, czy i w jakim zakresie ogół Polaków podziela te wyłonione stanowiska. Jak ludzie postrzegają mechanizmy legitymizacji i odniesienia do religii… Spodziewam się, że powie nam to więcej także o mechanizmach ogólnospołecznych.

A zatem z niecierpliwością czekamy na wyniki badań! Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiała Anna Szwed

Data opublikowania: 04.05.2016
Osoba publikująca: Anna Szwed