Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Kongres Kultury Akademickiej - przygotowania

10 maja odbyło się pierwsze spotkanie Rady Programowej Kongresu Kultury Akademickiej, który zaplanowany jest na 20-22 marca 2014 roku, w ramach Roku Jubileuszowego 650-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pomysłodawcą i przewodniczącym Rady Programowej KKA jest prof. dr hab. Piotr Sztompka.


Poniżej zamieszczamy treść wystąpienia Pana Profesora, które nie tylko prezentuje ideę Kongresu, ale także dotyka fundamentalnych dla współczesnego świata akademickiego pytań.



Wystąpienie prof. dr. hab. Piotra Sztompki z okazji inauguracji przygotowań do Kongresu Kultury Akademickiej (20-22.III.2014)

Magnificencjo Panie Rektorze, Szanowni Państwo,

Żyjemy w czasach wielkich zmian. Nasz kraj stoi na skrzyżowaniu, czy jak kto woli na rozdrożu trzech wielkich procesów społecznych, z których każdy ma inną logikę i dynamikę, a wszystkie przynoszą konsekwencje ambiwalentne: i dobre i złe. Pierwszy, to proces transformacji ustrojowej, owa wielka rewolucja obywatelska zapoczątkowana ćwierć wieku temu i jeszcze nie dokończona. Drugi to proces integracji europejskiej, w którym uczestniczymy z mądrego wyboru politycznego. A trzeci - to proces globalizacji, który dotyka nas chcąc nie chcąc, podobnie jak wszystkie inne kraje współczesnego świata.

Dla środowiska uniwersyteckiego jeden z największych sukcesów transformacji to skok z kilku do kilkudziesięciu procent młodych ludzi uzyskujących wykształcenie wyższe. Ale nic nie jest za darmo, każdy sukces ma swoją cenę. Cena to masowość edukacji, obniżenie jakości i standardów, zanik wychowawczych relacji ze studentami typu mistrz-uczeń, pojawienie się na rynku edukacyjnym odpowiedzi na popyt w postaci niektórych kompromitująco słabych uczelni niepublicznych.

Proces integracji europejskiej przynosi korzyści ogromne: program Erasmus, strumień pieniędzy wspomagających projekty uczelniane, łatwość naukowej kooperacji ponad granicami. Ale z drugiej strony narzuca rozwiązania wymyślone w Brukseli czy Strasburgu nie zawsze odpowiadające tradycjom i potrzebom krajowym, nie mówiąc już o zdrowym rozsądku, na przykład ów fatalny system boloński zrywający podstawową dla edukacji ciągłość i kumulację wiedzy i szatkując ją na trzy odrębne "projekty życiowe": licencjat, magisterium, doktorat, czy zamienianie uczelni w przedsiębiorstwa przemysłowe z numerycznymi kryteriami efektywności, biurokratycznym zarządzaniem, parametryzacją itp.

Globalizacja z kolei to szansa na mierzenie się ze światowymi kryteriami, realizacji kosmopolitycznych aspiracji środowiska naukowego, ale równocześnie niebezpieczeństwo dominacji myślenia komercyjnego, prymatu kryteriów fiskalnych, zatraty wspólnoty akademickiej na rzecz egoistycznej indywidualizacji, homogenizacji strategii edukacyjnych, zglajszachtowania programów, czyli mówiąc przenośnie MacDonaldyzacji uniwersytetów.

A na te wszystkie trzy procesy nakłada się ostatnio proces czwarty, miejmy nadzieję, że przejściowy - kryzys ekonomiczny i finansowy. Po stronie pozytywów trudno mu zapisać wiele, może tylko większą racjonalizację wydatków i dbałość o każdą złotówkę, a po stronie negatywów takie np. jak mniejszy strumień pieniędzy budżetowych, czy takie posunięcia jak ograniczenie minimalnych przywilejów podatkowych i tak nie najbogatszej klasy nauczycieli akademickich, przy zachowaniu przywilejów górników, rolników, czy t. zw. "służb" - pewno tylko dlatego, że profesorowie nie pójdą z kilofami pod Sejm i nie będą palić opon przed Collegium Novum.

Nic dziwnego, że w środowisku akademickim narasta od pewnego czasu niepokój na temat kierunku w jakim zmierzają uniwersytety, coraz dalsze od wielkiej tradycji uniwersyteckiej, od Humboldtowskiej i Flexnerowskiej idei uniwersytetu badawczego, od ideału wspólnoty nauczających i nauczanych, od misji kształtowania umysłów a nie tylko przekazywania informacji.

I dlatego doszliśmy do wniosku z Panem Rektorem, że to właśnie z Krakowa, z najstarszego polskiego uniwersytetu, a w myśl ostatnich rankingów także najlepszego, winien zabrzmieć doniosły głos w obronie tego wszystkiego co tracimy. Nie po to, żeby zamknąć się przed nowoczesnością w przysłowiowej "wieży z kości słoniowej", ale aby przerzucić pomost między polską 650- letnią tradycją uniwersytecką a wymaganiami XXI wieku. Aby znaleźć w środowiskowej debacie złoty środek, w miejsce dzisiejszego przechyłu w stronę fałszywie rozumianej modernizacji.

Klucz do tego leży naszym zdaniem, obok mądrego prawodawstwa, w odrodzeniu, czy jak powiada Pani Rektor Flisowa w "rewitalizacji" kultury akademickiej, a więc tej subtelnej tkanki wartości, reguł, norm postępowania, standardów osiągnięć, etosu, przesłanek myślenia - często nieformalnych, czasem nie uświadamianych, bez których uniwersytet godny tej nazwy istnieć nie może. Zamiast lamentować i patrzeć z nadzieją w górę na Panią Minister czy Rząd, licząc na sanację z Warszawy, chcemy zająć się sami sobą, krytycznie, ale i konstruktywnie przyjrzeć się od środka problemom i słabościom naszego środowiska. Temu, czego żadna reforma odgórna nie może skodyfikować. I dlatego Kongres Kultury Akademickiej.

Debatę przedkongresową, którą dzisiaj inaugurujemy musi zdominować stawianie pytań, na które dopiero sam Kongres udzielić może odpowiedzi. Proponujemy między innymi takie pytania:

1 - Czym jest dzisiaj uniwersytet: instytucją badawczą i dopiero dzięki temu dydaktyczną, czy tylko szkołą na wyższym poziomie?

2 - Czy uniwersytet ma tylko przekazywać informacje czy wychowywać, kształtować osobowość studentów, ich postawy, aspiracje, świadomość etyczną, zaangażowanie obywatelskie?

3 - Czy uniwersytet ma przyuczać do konkretnego, wąsko rozumianego zawodu niczym jakieś technikum trochę wyższego poziomu, czy też ma rozwijać wielostronne zainteresowania, wrażliwość estetyczną i etyczną, kulturę filozoficzną i polityczną, wyobraźnię, innowacyjność, kreatywność?

4 - Czy nauczanie uniwersyteckie ma być obszarem rutyny (owego czytania wykładów z zeszycików sprzed lat, czy ze zrobionych raz na dekadę prezentacji power-pointowych), czy też musi być terenem nowatorstwa, ciągłego doskonalenia technik dydaktycznych i unowocześniania wykładanych treści?

5 - Co uczynić, aby w środowisku studenckim tworzyła się atmosfera zdrowej konkurencji, uznania osiągnięć i "fair play" w dochodzeniu do sukcesów, w miejsce akceptacji bylejakości i cwaniactwa?

6 - Co z ideą mistrza, wzorca osobowego, autorytetu moralnego w warunkach masowej, coraz bardziej anonimowej edukacji? I co z elementarnymi zasadami dobrego wychowania w odniesieniu studentów do wykładowców w czasach rozpanoszonego chamstwa? Jak potraktować tę studentkę, która do profesora bliskiego emerytury wysyła taki e-mail: "Cześć, nie miałam czasu przyjść na egzamin, znajdę chwilę jutro. Aga". Autentyk!

7 - Czy kosmopolityzm i patriotyzm środowiska uniwersyteckiego to wartości sprzeczne czy komplementarne w epoce globalizacji, bo nauka wprawdzie nie zna ojczyzny, ale mają ojczyznę uczeni?

8 - Jak ratować prestiż profesora, gdy z trybuny sejmowej pani profesor z szaleństwem w oczach lży całe grupy społeczne tylko dlatego, że maja inne od niej poglądy i inne obyczaje. Gdy profesor z uśmiechem przysłuchuje się propozycjom innego dyskutanta, aby wystrzelać dziennikarzy gazety, z którą mu nie po drodze. Gdy jeden profesor czyni z katedry uniwersyteckiej trybunę wiecu, drugi ołtarzyk kultu, a trzeci scenkę kabaretową. Gdy "profesorowie telewizyjni" wypowiadają z powagą pięciosekundowe opinie, tak oczywiste, że znane od dawna każdemu murarzowi i taksówkarzowi (nie obrażając tych zawodów). Uogólniając te przykłady: Czy w roli akademickiej (w odróżnieniu od zwykłej roli obywatelskiej) jest miejsce na lansowanie poglądów politycznych i czy status społeczny w obrębie uniwersytetu, np. tytuł profesorski może legitymizować poglądy pozanaukowe, ideologiczne, polityczne czy pozaprofesjonalne wyrażane poza uniwersytetem (np. w mediach, debatach na tematy pozanaukowe, czy w organach władzy państwowej).

9 - Jak bronić misji uniwersytetu przed komercjalizacją, "finansjalizacją" i biurokratyzacją? Czy "nauka post-akademicka" nie niszczy centralnych, wspólnotowych wartości nauki akademickiej? Czy relacje edukacyjne nie przekształcają się w transakcje rynkowe: pieniądze, ale nie za wiedzę, tylko za byle jaki dyplom?

10 - Jaka jest przyszłość kryteriów uznania naukowego i selekcji najlepszych? Czy parametryzacja i naukometria to nie jest przypadkiem ślepa uliczka, z której wycofują się już te światowe uczelnie, niemieckie, brytyjskie i amerykańskie, które wyprzedzają nas w rankingach o kilkaset miejsc? Czy zawsze musimy naśladować mody z wczoraj? Czy wybitność jest mierzalna? Czy geniusz da się określić w punktach?

11 - Czy uniwersytet może być instytucją demokratyczną, czy też raczej elitarną, bo wymaga jasno określonej, merytokratycznej hierarchii, tych niezbyt mądrych, mądrzejszych i najmądrzejszych?

12 - Czy musi postępować dewaluacja pojęcia "uniwersytetu"? Czy każda szkoła wyższa musi być koniecznie "uniwersytetem"? Czy "uniwersytet przymiotnikowy" to jeszcze uniwersytet, a wiec miejsce edukacji uniwersalnej czy raczej partykularna szkoła zawodowa?

13 - Czym wytłumaczyć nasilenie się patologii życia uniwersyteckiego takich jak: plagiat, manipulowanie wynikami badawczymi, naruszenia dyscypliny i lekceważenie obowiązków, feudalne postawy profesorów wobec studentów, ale z drugiej strony owa erozja zasad dobrego wychowania wśród studentów, osiągnięcia pozorne dopasowywane do grantowych kryteriów, pisanie prac magisterskich czy nawet doktorskich za pieniądze, na zamówienie kandydatów ("ghost writing"), manipulacje nazwami stanowisk i tytułami naukowymi skutecznie pomieszanymi przez fatalną ustawę, przeciąganie terminów recenzji życiowo istotnych dla kandydatów "na stopień", pisanie recenzji "grzecznościowych" - negatywnych z pozytywnymi konkluzjami itp. Czy jest to tylko sprawa osobistych ułomności etycznych, czy reakcji adaptacyjnych na złe regulacje prawne, wadliwe struktury, źle skonstruowany system?

O tym, że trafiliśmy z tymi trzynastoma pytaniami w oczekiwania środowiska niech świadczy fakt, że spośród około pięćdziesięciu wybitnych osobistości polskich uniwersytetów, które zaprosiliśmy do aktywnego udziału w Kongresie jako organizatorów sesji i referentów, odmówiła jedna (słownie: jedna). Więc razem z nimi, chcemy tu w Krakowie postawić i próbować rozwiązać te dylematy.

Ale na to, aby Kongres odniósł sukces nie wystarczy, że od 20-22 marca przyszłego roku porozmawiamy, a może i pokłócimy się w Auditorium Maximum we własnym akademickim środowisku. Musimy trafić z argumentami i przesłaniem kongresu do dwóch daleko bardziej trudnych audytoriów; do szerokiej opinii społecznej i do polityków kształtujących ramy prawne i organizacyjne uniwersytetów.

I tu pojawiają się nowe pytania, jak by powiedział filozof meta-pytania, pytania o szanse Kongresu.

Pierwsze pytanie do mediów: czy przez dziewczyny Fibaka, zegarki Nowaka, trotyl Macierewicza, Madonnę Muchy i biust Angeliny Jolie mogą do obywateli przebić się problemy jakichś nudnych pięknoduchów w togach i biretach? Czy obok wiadomości dnia, że poseł X kopnął w kostkę posła Y i wiadomość następnego dnia, że poseł Y oddał z nawiązką, oraz sto komentarzy na ten temat w międzyczasie - znajdzie się miejsce na jakiś kongres w Krakowie?

A drugie pytanie do polityków, tak bardzo zajętych małżeństwami gejów i metodą in vitro: czy jest szansa, żeby przebić się z tą prawdą, że demokracja to ustrój dla ludzi wykształconych, oświeconych, rozumnych, którym zależy nie tylko na nowych meblach z Ikei, ale na lepszym umeblowaniu kraju. Jak wylansować prawdę, że modernizacja społeczeństwa w XXI wieku zależy nie tylko od wielkości PKB na głowę ludności, ale od tego co w tych głowach, od poziomu wykształcenia społeczeństwa: stanu edukacji, nauki i kultury. Już dawno temu polski oświeceniowy myśliciel powiadał, że "takie będą rzeczpospolite jakie ich młodzieży chowanie". Może warto o tym przypomnieć i trochę zmodyfikować priorytety polityczne i budżetowe?

Na koniec pozwolę sobie na akcent osobisty. Przed wielu laty mój pierwszy wywiad prasowy dla studenckiego tygodnika ITD ówczesny redaktor naczelny, a późniejszy prezydent Aleksander Kwaśniewski zatytułował: "Stawiać poprzeczkę wysoko". I tak mi już zostało. Jestem przekonany, że takiej samej osobistej strategii hołduje i Pan Rektor, i członkowie niewielkiej Rady Programowej, którzy zgodzili się ze mną współpracować, nasi uniwersyteccy koledzy: Profesorowie Flis, Musioł, Nycz, Woleński, Zoll i Dr Matuszek. I najwyraźniej również tych pięćdziesięciu zaproszonych uczonych z wielu innych uniwersytetów, którzy tak entuzjastycznie odpowiedzieli na nasze zaproszenie. Przygotowując Kongres stawiamy sobie wszyscy poprzeczkę bardzo wysoko. I jesteśmy przekonani, że musi się udać. Wiara w sukces to już gwarancja sukcesu, więc otwieramy dzisiaj debatę o dylematach uniwersytetów z pełnym optymizmem.

Data opublikowania: 11.06.2013
Osoba publikująca: Anna Szwed