Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Profesor Piotr Sztompka - Pożegnanie Profesora Hieronima Kubiaka

Nieczęsto się zdarza, aby ktoś pełniący na swojej życiowej drodze wiele różnych ról społecznych, w każdej z nich zdobywał szacunek. A to jest właśnie przypadek Hieronima Kubiaka. Jego życie wypełniały cztery role: badacza naukowego, nauczyciela i wychowawcy młodzieży akademickiej, organizatora i konstruktora instytucji naukowych, oraz działacza społecznego i politycznego. Dobrze sprawdził się we wszystkich.

 

czarno-biała fotografia przedstawiająca Profesora Hieronima Kubiaka. Poniżej imię i nazwisko oraz data urodzenia i śmierci

 

Był przede wszystkim wybitnym socjologiem. Ale zaczynał jako filolog, a do socjologii zaprowadziła go chyba ta sama wyniesiona z robotniczej Łodzi lewicowa wrażliwość, która znacznie później kazała mu podejmować trudne i niepopularne funkcje polityczne. Zanim zaczął działać publicznie, chciał społeczeństwo lepiej zobaczyć i głębiej zrozumieć. To dobra kolejność. Kubiak szybko przekraczał kolejne szczeble socjologicznego wtajemniczenia: w cztery lata po magisterium - doktorat, w cztery następne lata - habilitacja, a siedem lat później – profesura tytularna. Cały czas pod egidą Uniwersytetu Jagiellońskiego i opieką ówczesnego nestora polskiej socjologii profesora Kazimierza Dobrowolskiego. Dopiero emerytura zamyka jego mariaż z uniwersytetem i otwiera rozdział dalszej kilkuletniej pracy w Akademii Krakowskiej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.

A w długim "międzyczasie" budował swój dorobek naukowy, ważne dzieło znakomitego badacza empirycznego, ale i wnikliwego, refleksyjnego obserwatora życia społecznego nie stroniącego od uogólnień i syntez. Jego prace nie były pisane po to, aby spełnić bibliometryczne standardy mierzone liczbą stron, owe tak częste dzisiaj książki będące dziełem introligatorów raczej niż uczonych. Kubiak pisał bo coś go zastanawiało, dziwiło, interesowało i długo, mozolnie drążył do głębi społeczną materię, zanim się podzielił wynikiem z czytelnikami. Żył problemami, pytaniami, zagadkami społecznymi. Każdy, kto go znal, wie, że przy każdym spotkaniu musiał słuchać długiej relacji o jakiejś nurtującej Kubiaka właśnie kwestii.

A co go zastanawiało, dziwiło i interesowało? Po pierwsze, religia jako uniwersalny fenomen kulturowy i jego zmieniające się kształty w dzisiejszym, złożonym, pluralistycznym świecie. Sam, daleki od światopoglądu religijnego, badał religię z koniecznym dla badacza dystansem, jako obiektywny fakt społeczny o wielkim znaczeniu. Po drugie, Kubiaka fascynował fenomen narodu, procesów narodotwórczych, świadomości narodowej, kariera nacjonalizmu, siła więzi etnicznych. Terenem jego refleksji była nie tylko Polska, ale także Stany Zjednoczone, gdy pytał o istnienie osobnego narodu amerykańskiego ponad imigracyjną mozaiką, czy o Europę ojczyzn po traktacie Westfalskim, zderzającą się do dzisiaj z unifikującym projektem europejskiej integracji. Po trzecie, podejmował zagadnienie migracji, a w szczególności losów polskiej diaspory, w których stapiają się podejmowane wcześniej wątki katolickiej religijności i narodowej lojalności. Zaryzykuje tezę, że prace Kubiaka o Polonii amerykańskiej, polskim kościele narodowym, gettoizacji i kłopotach asymilacji Polaków w Stanach Zjednoczonych, są najważniejszym polskim wkładem w tę tematykę od klasycznego dzieła Floriana Znanieckiego i Williama I. Thomasa "The Polish Peasant in Europe and America". Po czwarte, wiele pracy, także w międzynarodowych zespołach badawczych, a także gronach eksperckich i doradczych w kraju, poświęcał problematyce pokoju, konfliktów międzygrupowych, strategii ich rozwiązywania i znaczeniu ruchów pokojowych. Po piąte wreszcie, a data nie jest tu przypadkowa, dopiero w latach osiemdziesiątych Kubiak wkroczył wprost na pole socjologii polityki. Jak się domyślam wtedy dopiero jego wieloletni czynny udział w świecie polityki stworzył w jego odczuciu legitymację do opisywania tego świata z pozycji "insidera", a czas wolności otworzył szansę dla porzucenia dyskursu ideologicznego na rzecz w pełni naukowego. Bierze udział w międzynarodowych zespołach i projektach badawczych analizujących dylematy demokracji, pisze o przywództwie politycznym, systemach partyjnych, mechanizmach władzy. Ktoś powiedział, że badacz naukowy w dziedzinie nauk o człowieku, pisze zawsze w końcu swoją własną biografię. Chyba ten piąty wątek naukowych dokonań Hieronima Kubiaka ilustruje tę myśl najlepiej.

Druga rola społeczna Hieronima Kubiaka, to nauczyciel i wychowawca młodzieży akademickiej. Kiedy po długiej przerwie powraca w 1989 roku do pracy dydaktycznej w Instytucie Socjologii, i do tego powraca ze stygmatem działacza partyjnego - sale wykładowe zapełniają się od razu studentami, którzy przyjmują go z otwartymi ramionami, a w procedurze ewaluacji dają mu najwyższe noty. Nic dziwnego, bo przed każdym wykładem widzę go jak ugina się pod ciężarem książek, które niesie dla studentów, aby naocznie pokazać kto dane zagadnienie badał i zachęcić ich do samodzielnej lektury. Chce formować umysły i charaktery. A gdy przychodzi do egzaminów, jest bodaj ostatnim, który trzyma się tradycyjnej formy ustnej i spędza nieraz ponad tydzień na wielogodzinnych, indywidualnych rozmowach z egzaminowanymi, z których każdy ma prawo do co najmniej trzydziestu minut jego czasu. Boją się okropnie, ale doceniają. A gdy dochodzą do etapu pisania prac magisterskich, krążą legendy o tym jak Kubiak sprawdza każdy przecinek, pomaga sformułować każde zdanie i nadać całości sensowną strukturę. A wypromował ponad pięciuset magistrów socjologii. Można się domyślać ile wysiłku poświęcał swoim doktorantom, których wypromował osiemnastu, a o tym, że miał dobrą rękę niech świadczą tytuły profesorskie kilku jego uczniów i świetne kariery kilku innych. Pomagał im wszystkim, lansował, pielęgnował, troszczył się osobiście znacznie ponad zwykłą miarę. Inna sprawa, że niektórzy nie potrafili tego daru docenić i odwzajemnić.

Trzecia z ról, to budowniczy i organizator instytucji naukowych. Najważniejsze jego materialne, organizacyjne i intelektualne dzieło to Instytut Badań Polonijnych UJ w Przegorzałach. Dzięki jego inicjatywie, uporowi, a także sile politycznego "przebicia" - powstała w trudnych latach siedemdziesiątych inwestycja i placówka naukowa, którą kierował przez następne szesnaście lat i która stała się dumą Uniwersytetu Jagiellońskiego, lokum niezliczonych konferencji, sympozjów, szkół letnich. W tym okresie Kubiak stworzył i przez kilkanaście lat redagował wysoko cenione czasopismo "Przegląd Polonijny", a także dwie serie monografii na tematy polonijne, których ukazało się niemal pięćdziesiąt tomów.

Przejdę więc do roli ostatniej, roli działacza społecznego i politycznego. Już w czasach studenckich Kubiak odczuwał imperatyw samorealizacji także w takim zakresie, zdobywając szybko pozycję przewodniczącego krakowskiego Oddziału ZSP. Ale z tytułem przewodniczącego jako ozdobą CV nie pozostał - jak wielu w sytuacjach podobnych - a został prawdziwym, uznanym przywódcą licznego środowiska studenckiego Krakowa. Także i tu pozostawił po sobie ślady trwałe, gdy z architektem Tomaszem Mańkowskim inicjował i kreślił koncepcję wielotysięcznego miasteczka studenckiego. Wrócił wtedy z pierwszego studenckiego stypendium w USA i przejął się wizją prawdziwego campusu w Krakowie. Z pożytkiem dla studentów po dziś dzień.

Ta sama lewicowa wrażliwość, pasja społecznikowska i ateistyczny światopogląd, które zapewne doprowadziły go do socjologii, kazały mu jeszcze przed dwudziestymi urodzinami wstąpić do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, w której pozostał przez trzydzieści sześć lat, dochodząc w latach osiemdziesiątych do najwyższych partyjnych funkcji. Także w tych rolach, tak bardzo wówczas niepopularnych i stygmatyzujących w odbiorze wielu Polaków, a już z pewnością większości środowiska naukowego, Kubiak cieszył się zawsze szacunkiem. Jak to było możliwe? Myślałem sobie w tamtych czasach, że prawdziwych komunistów łatwiej było wtedy znaleźć w Paryżu i w Oxfordzie niż w Krakowie czy Warszawie. Wydaje mi się, że Kubiak był tu jednym z wyjątków, działaczem lewicowym na serio, ze szczerego przekonania, że naprawdę wierzył w ideę emancypacji mas ludzkich, uwolnienia ich od alienacji, nadania sensu życiu - poprzez tę formę organizacji ustrojowej, której inspirację dawał w swoich młodzieńczych, humanistycznych dziełach Karol Marks, a którą dramatycznie strywializowali i wypaczyli późniejsi marksiści. Chciał budować socjalizm humanistyczny, nie autokratyczny czy tym bardziej nie totalitarny, a łączący wartości marksistowskie z ideami liberalizmu i demokracji. I w tym sensie był bliższy marksizmowi zachodniemu Gramsciego, Lukacsa czy Althussera niż sfałszowanemu marksizmowi Lenina. A do tego szukał ścieżek racjonalnych, opartych na krytycznym myśleniu i naukowym rozpoznaniu, a nie na ideologicznym entuzjazmie. Reprezentował w partii nurt otwarty, trzeźwy, gotowy do budowania mostów, a nie wznoszenia murów. To ludzie dostrzegali; nawet gdy był "tam", był jakoś inny, był "naszym człowiekiem" w tych przeważnie obcych dla wielu Polaków kręgach. Partia go opuściła za takie nieortodoksyjne poglądy i postawy, kiedy w 1986 roku został usunięty z najwyższych stanowisk partyjnych, a niedługo później już jako szeregowy członek patrzył na wyprowadzanie sztandaru PZPR z Sali Kongresowej. Dzisiaj, z perspektywy ponad trzydziestu lat myślę, że gdyby choć trochę ludzi pokroju intelektualnego i autentycznie prospołecznej orientacji Kubiaka nie było wtedy po tamtej stronie, w partii, to może okrągły stół nie stałby się najwspanialszym meblem w naszej historii, przy którym zresztą sam zasiadał, a potem nie doszłoby do historycznego kompromisu i cudu wyborów czerwca 1989 roku. Po przełomie ustrojowym Kubiak należał do tych, którzy z pokorą przyjęli wyrok społeczeństwa i historii i włączył się z pełną pasją w budowanie lepszej Polski w obszarach zawsze sobie najbliższych: naukowym i nauczycielskim. A środowisko naukowe przyjęło go z powrotem bez oporów. Jego osiągnięcia badawcze i dydaktyczne przez następne lata znakomitym dowodem na mądrość polityki grubej kreski Tadeusza Mazowieckiemu, który zresztą nie wahał się powierzyć mu pewnych funkcji doradczych.

I tak w pracowitym życiu Hieronim Kubiak realizował cztery swoje społeczne role. Ale za rolami społecznymi stoi jeszcze człowiek i obywatel. I tu szukać trzeba tej najważniejszej tajemnicy jego sukcesów. Człowiek myślący, racjonalny, tolerancyjny i otwarty. Człowiek wrażliwy na biedę i ludzkie niedole, zatroskany o dobro wspólne. Człowiek przyjazny, gotów do pomocy i bezinteresownego wsparcia udzielanego innym, nie koniecznie tylko najbliższym i przyjaciołom. Człowiek odpowiedzialny i uczciwy. Optymistyczny i uśmiechnięty. Życzliwy dla ludzi i zakochany w swoim jamniku imieniem Maciuś.

Żegnaj Hieronimie.

Piotr Sztompka